piątek, 26 lipca 2013

Od Hertozy

- Hertozo, posłuchaj mnie! - krzyknęła ciotka. - Zostajesz tu! - darła się
- Nie drzyj pyska - warknęłam i dalej biegłam.
- Wracaj!
Olałam ją i pobiegłam do swojego ulubionego miejsca, w którym ćwiczyłam swoje moce. Postanowiłam tam tymczasowo zamieszkać, chociaż jakby się głębiej zastanowić mogłabym wrócić do domu. Nie nie, chociaż nie, niech ciotka szuka sobie innych ofiar.
Kilka dni później spakowałam swoje rzeczy i wyruszyłam w podróż szukając watahy, która mnie przyjmie.
Spacerowałam sobie spokojnie szukając jakiegoś miejsca by przeczekać dzień. Zostawiłam swoje rzeczy pod stertą kamieni i poszłam zapolować, same zaklęcia nie wystarczą skądś muszę czerpać energię. Skierowałam się do lasu. Zaczęłam szukać jakiejś zwierzyny. Po kilku minutach trafiłam na jakiś trop. Idąc za śladami wyszłam na polanę, na której pasło się stadko saren, na szczęście nie zauważyły mnie. Powoli wycofałam się w krzaki i zaczaiłam się. Czekałam na odpowiedni moment... Zaatakowałam. Wbiłam sarnie pazury w szyję i przegryzłam tętnicę. Powoli czekałam aż zwierzę się wykrwawi.
Zaczynała już świtać gdy skończyłam posiłek.
~ Ale dobry posiłek ~ pomyślałam idąc w kierunku skąd przyszłam.
Będąc na miejscu położyłam się, by odpocząć. Chciałam wyjąć z torby swoją księgę lecz jej tam nie było. Zerwałam się na nogi. Za pomocą zaklęcia cofnęłam się w czasie.
Siedziałam na drzewie zastanawiając się co się stanie z moją torbą. Nagle z przeciwległego końca polany wybiegł jakiś szczeniak. Wyszedł na polane, pewnie by nie ruszył mojej torby, gdyby nie to, że zobaczył moją kulę (która non stop świeci). Zaciekawiło go to i otworzył moją torbę. Widocznie zaciekawiło go więcej rzeczy gdyż wziął ją w pysk i uciekł. Poleciałam za nim. Kilkanaście metrów od mojego postoju były jaskinie ''mały" pobiegł do jednej z nich.
~ Tu cię mam ~ pomyślałam i wróciłam do rzeczywistości.
Pobiegłam tam gdzie pobiegł ten szczeniak. Znalazłam się między jaskiniami. Już miałam ruszyć gdy usłyszałam jakiś głos:
- A co ty tu robisz mała?
- Tylko nie mała - warknęłam.
- Chciałabyś dołączyć do watahy?
- Jedyne czego chce to odzyskać moje rzeczy.
- Może ci pomóc?
- Nie poradzę sobie - powiedziałam i już mnie niebyło.
Weszłam do jaskini, na szczęście nikogo tam nie było. Rozglądałam się za torbą. W końcu zauważyłam ją na jednym z posłań. Sprawdziłam czy nic nie brakuje. Już miałam wychodzić gdy drogę zagrodził mi szczeniak, który ukradł moje rzeczy.
< Samuel>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz